Opis filmu

Elia Suleiman to zaginiony członek Monty Pythona i duchowy kuzyn Marka Koterskiego. Spogląda na rzeczywistość z tą samą co oni inteligencją, nie tracąc humoru i wyczulenia na absurd. Jego punkt widzenia jest szczególny, bo palestyński. Wszystko, czemu się przygląda, zostaje naznaczone tożsamością – wyobcowaną, dziwiącą się, niepewną. Tam gdzieś musi być niebo składa się z krótkich skeczy, które tworzą historię Suleimana (reżyser gra samego siebie) jadącego z Palestyny przez Paryż do Nowego Jorku. Mężczyzna jest obserwatorem coraz dziwniejszych zdarzeń, zyskujących dzięki jego spojrzeniu satyryczny rys. Krytyka spada tu m.in. na służby porządkowe, które robią wszystko tylko nie to, co powinny. Śmiech z rozdających kawę ratowników medycznych czy ganiających anioła policjantów okazuje się szczególnego rodzaju bronią w walce z obawą o narastającą militaryzację świata, która paradoksalnie potęguje poczucie braku bezpieczeństwa. Film otrzymał specjalne wyróżnienie na MFF w Cannes. [opis festiwalowy]
Więcej o filmie (aktorzy, reżyseria)